Dzisiaj mała dawka kooperacji z moim kolegą - poetą. Postanowiliśmy, że zrobimy mały eksperyment (bo obydwojgu nam brakowało weny):
* On ilustruje mój obrazek
* Ja ilustruję jego wiersz
Oto, co powstało z mojej strony
"A jakby Cię nie było?
To ja nie wiem...
Czegoś świat by nie ujrzał przez lat krocie.
Mego uśmiechu.
Mego serca otwartego.
I radości w każdym słowie.
Słowa.
Spijam z Twych ust
Jak szczęście...
Jak rozkosz, która dla mnie z nich płynie..
Jak serce Twe
Tak moje, jak i moje jest Twoje
Jakby jednym były
Jednym rytmem biły...
Rytmem życiowej jedności."
by Aleksander, my dear friend
ps. wiem, wiem, nieco się powtarzam, ale wydawało mi się to świetnym pomysłem na ilustrację tego wiersza.
Taka minimalistyczna (wręcz prostacka?) i dosłowna się robię. Chyba jestem zmęczona.
2010-04-23
2010-04-19
2010-04-18
Drugi post nie taki jaki bym chciała
2010-04-17
Spóźniony pierwszy post
2010-04-15
Wynurzenia moje na temat rysowania na dobry początek
Najciężej jest zacząć.
Później już idzie z górki albo nie.
Jeden rysunek dziennie to nie jest zbyt wiele.
Mimo iż mam tego tony poupychane po zeszytach i notatnikach, to postaram się rysować coś specjalnie do l'Atelier. Mimo wszystko trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - wybitną artystką nigdy nie byłam i nie będę, jednak techniki i kunsztu można się wyuczyć.
W sumie mogłabym wszystko chować dalej do szuflady, ale zawsze przyjemniej jest usłyszeć kilka słów od osób postronnych (nawet, jeśli będzie to krytyka, konstruktywna).
Lepiej iść do przodu niż się cofać (a to odkrywcza myśl nie jest).
Wstyd się przyznać, ale pierwszy post najprawdopodobniej pozostanie bez rysunku.
(Ach, nagłówek jest tymczasowy, przerobiony na potrzeby bloga z jednego z moich starszych rysunków - link).
ps. Nie mam pojęcia, dlaczego na fioletowo. Chyba dlatego, że kupiłam ostatnio taką bluzkę.
A czarny do bloga mi nie pasuje.
Później już idzie z górki albo nie.
Jeden rysunek dziennie to nie jest zbyt wiele.
Mimo iż mam tego tony poupychane po zeszytach i notatnikach, to postaram się rysować coś specjalnie do l'Atelier. Mimo wszystko trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - wybitną artystką nigdy nie byłam i nie będę, jednak techniki i kunsztu można się wyuczyć.
W sumie mogłabym wszystko chować dalej do szuflady, ale zawsze przyjemniej jest usłyszeć kilka słów od osób postronnych (nawet, jeśli będzie to krytyka, konstruktywna).
Lepiej iść do przodu niż się cofać (a to odkrywcza myśl nie jest).
Wstyd się przyznać, ale pierwszy post najprawdopodobniej pozostanie bez rysunku.
(Ach, nagłówek jest tymczasowy, przerobiony na potrzeby bloga z jednego z moich starszych rysunków - link).
ps. Nie mam pojęcia, dlaczego na fioletowo. Chyba dlatego, że kupiłam ostatnio taką bluzkę.
A czarny do bloga mi nie pasuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)